- Księżyc - mruknęłam.
- Co? - Megan najwyraźniej nie dosłyszała.
- Księżyc - powiedziałam trochę głośniej.
- Aha.
Nastała chwila ciszy. W końcu Megan zerwała się z miejsca i krzyknęła:
- Już wiem! Ty obserwujesz księżyc przez teleskop i może... ee... nie wiem coś tam widzisz? Coś ciekawego?
- Tak obserwuję księżyc. I czytam z niego.
- Z księżyca? - Megan zrobiła głupią minę.
- Noo... W sumie to sama nie wiem jak to robię.... A ty jaką masz moc?
- Światło - odparła z dumą. - I mogę latać.
Stopy blondynki oderwały się od ziemi. Megan wzniosła się metr do góry i opadła. Uniosłam jedną brew.
- Co to ma wspólnego ze światłem? Nie świecisz czy coś? Latanie to powinien być żywioł powietrze.
<Megan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie spamować w komach... i to chyba tyle.