- Fajne ciuchy - mruknęłam.
Uśmiechnęła się szeroko. Niech sobie nie myśli, że ją polubię, bo się fajnie ubrała. Taki szpan nic dla mnie nie znaczy. Żeby zasłużyć na moją sympatię trzeba coś więcej, niż tylko fajne ciuchy. Moja pochwała nie znaczyła nic więcej niż tylko zwykłe stwierdzenie. Nie polubię jej za ubrania. Ale powiedzmy, że to dobry początek.
- No to jak z tymi pokojami? - Megan ożywiła się nagle.
Skrzywiłam się.
- Szczerze to żaden mi się nie spodobał - oderwałam wzrok od Megan i z powrotem zaczęłam majstrować przy teleskopie. - Same różowe i inne. Ohyda.
Entuzjazm Megan jakby ostygł, ale nie na długo. Znów rozpoczęła konwersację.
- Wiesz, że mają dorobić nowe? Może jakiś ci się spodoba?
Wzruszyłam ramionami.
- Może.
Odkręciłam jakąś śrubkę w teleskopie i ustawiłam ostrość. Przyłożyłam oko do szkiełka. Megan przyglądała mi się uważnie.
- Co ty właściwie robisz? - spytała w końcu.
- Nic ważnego - odparłam wymijająco. - Już ci mówiłam.
<Megan? Wena wróciła z krótkich wakacji. A twoja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie spamować w komach... i to chyba tyle.